Przepisy prawne dotyczące leczenia dzieci i młodzieży w gabinetach stomatologicznych. W kwestii leczenia dzieci i młodzieży w gabinetach stomatologicznych istotne są szczególnie dwa akty prawne: Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 28 sierpnia 2009 r. w sprawie organizacji profilaktycznej opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą (Dz
Co to jest i jakie są jego przyczyny? Rak sromu to stosunkowo rzadko występujący nowotwór złośliwy zewnętrznych narządów rodnych kobiety, czyli warg sromowych i łechtaczki. Obecnie można wyróżnić dwie grupy kobiet, różniące się między sobą pochodzeniem nowotworu i rokowaniem z nim związanym. Pierwsza grupa to raki związane z zakażeniem HPV, które głównie dotyczą młodych kobiet (ok. 40.–55. rż.), łączące się z tzw. progresją niezróżnicowanej śródnabłonkowej neoplazji sromu (vulvar intraepithelial neoplasia – VIN) (szansa ok. 4%). Występują w postaci drobnych, dobrze odgraniczonych od otoczenia grudek różnej barwy, zazwyczaj dające się wyczuć w trakcie zwykłych czynności higienicznych. Druga grupa raków płaskonabłonkowych (niezwiązana z HPV) rozwija się u kobiet starszych (ok. 70. rż.), bardzo często zmiany te mają postać pojedynczej rozlanej zmiany i powstają na podłożu tzw. zróżnicowanej VIN (dawniej typ II i III, ok. 40% szans na progresję). Częstym wczesnym objawem chorób sromu, w tym raka, jest bardzo intensywne swędzenie wynikające ze zmian w nabłonku pokrywającym srom (tzw. dystrofia, czyli ścieńczenie sromu). U kobiet o niższym statusie społecznym statystycznie częściej rozpoznaje się bardziej zaawansowane przypadki, które dużo gorzej rokują, dlatego tak ważna jest edukacja młodych kobiet już w okresie szkolnym. Rozwój raka sromu poprzedzają zwykle, wspomniane wcześniej, zmiany w nabłonku powierzchniowym skóry sromu, określane jako śródnabłonkowa neoplazja sromu (vulvar intraepithelial neoplasia – VIN). Najczęstszym pierwszym objawem jest zwykle guzek lub owrzodzenie, niestety często lekceważone. U kobiet regularnie chodzących do ginekologa rozpoznanie tych zmian nie jest trudne. Pozwala na ich obserwację i odpowiednio wczesne usunięcie. Rak sromu może rozwijać się w kilku miejscach równocześnie, czyli wieloogniskowo. Bardziej zaawansowane przypadki (w których występuje znaczny wzrost guza wraz z naciekaniem okolicznych struktur) powodują ból, krwawienia, zaburzenia oddawania moczu i trudności z siedzeniem. Należy dodać, że związek raka sromu z paleniem tytoniu czy narażeniem na substancje chemiczne wciąż pozostaje niejasny. Jak często występuje? Rak sromu występuje stosunkowo rzadko. W Polsce to około 490 zachorowań w ciągu roku, czyli na raka sromu zapada 1 na 100 tysięcy Polek, najczęściej po 60. roku życia. Rak sromu stanowi 0,7% wszystkich nowotworów złośliwych kobiet. Na całym świecie zapada na niego około 27 tysięcy kobiet rocznie. Większość zachorowań – około 16 tysięcy –obserwuje się w krajach wysoko rozwiniętych. W jaki sposób lekarz ustala rozpoznanie? Obecnie nie istnieją badania przesiewowe w kierunku raka sromu. Do ustalenia rozpoznania niezbędna jest więc wizyta u lekarza ginekologa. Widząc podejrzane zmiany w obrębie sromu, pobiera się wycinek. W wyjątkowych sytuacjach dopuszczalne jest także wycięcie niewielkich guzów w całości. Dopiero na podstawie badania pobranego materiału można rozpoznać raka sromu. W wypadku ustalenia powyższego rozpoznania lekarz przeprowadzi rutynowe badania obrazowe (TK, MRI) lub dodatkową biopsję węzłów chłonnych pachowych w celu oceny czy proces jest ograniczony czy rozsiany. Niestety wciąż w wielu przypadkach kobiety zgłaszają się do lekarza zbyt późno, z zaawansowaną chorobą – dużymi guzami sromu i krocza, rosnącymi w głąb pochwy i odbytu lub z przerzutami do węzłów chłonnych, dającymi się, już w badaniu przedmiotowym w gabinecie, wyczuć jako twarde, niebolesne guzy. Jakie są metody leczenia? Przed decyzją o leczeniu należy wykonać badania dodatkowe – posiewy bakteriologiczne z guza, cytologię szyjki macicy, USG narządu rodnego, tomografię komputerową (w celu oceny występowania przerzutów choroby). Leczenie raka sromu jest trudne i należy je prowadzić w specjalistycznym ośrodku. Najczęściej polega na wycięciu warg sromowych wraz z guzem i szerokim marginesem zdrowych tkanek oraz węzłów chłonnych pachwin. Decyzje o zakresie zabiegu podejmuje indywidualnie lekarz w zależności od stopnia zaawansowania choroby (wg FIGO). Zaawansowane przypadki leczone są napromienianiem albo kombinacją obu tych metod, czyli chirurgii i radioterapii. W wybranych przypadkach (jeżeli zmiany są bardzo rozległe) można zastosować również przedoperacyjną radioterapię. Rak sromu jest mało wrażliwy na chemioterapię (ok. 3% wrażliwości). Leczenie – jak w każdej chorobie nowotworowej – zależne jest również od wieku pacjentki i jej stanu sprawności. Jakie jest rokowanie? Rokowanie w przypadku wczesnego rak sromu, czyli guzka mniejszego niż 2 cm, jest bardzo dobre i pozwala wyleczyć nawet 90% chorych. Rak sromu ma skłonność do nawrotów w obrębie blizny operacyjnej, dlatego należy kontrolować krocze nawet przez kilka lat po zabiegu. Rokowanie znacznie pogarszają przerzuty do węzłów chłonnych pachwin (stopień III choroby) (ok. 50% 5-letnich przeżyć). Badania kontrolne należy wykonywać co 3 miesiące w pierwszych 2 latach obserwacji, co 6 miesięcy do 5 lat, a następnie raz na rok. Zaleca się badania w ośrodku, który przeprowadził leczenie.
Na tym etapie może określić przerost i zlecić kolejne badania. U wielu pacjentów badanie prostaty budzi strach i wstyd, ale pamiętajmy, że dla lekarza, który je przeprowadza, to badanie rutynowe, standardowa procedura, podobnie jak przegląd zębów. Badanie prostaty trwa zaledwie kilkanaście sekund.Autor: Emilia, mama Laury Data: styczeń 16, 2013 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 90 Nie mamy szczęścia do pogody podczas naszych wspólnych wyjazdów, ponieważ zazwyczaj trafiamy na śnieżycę i oblodzone drogi. Tak było w trakcie podróży na Święta do rodziny, jak i podczas wyjazdu do Warszawy, z którego wróciliśmy wczoraj późnym wieczorem. Na szczęście mimo niesprzyjającej aury, do celu dojechaliśmy cali i zdrowi, a do domu wróciliśmy dodatkowo z fenomenalnymi wiadomościami! W poniedziałek razem z Laurą pakowałyśmy bagaże i grzecznie czekałyśmy, aż Kuba skończy pracę, aby móc ruszyć w podróż. Kuba nie mógł wziąć urlopu, dlatego wyjazd możliwy był dopiero bardzo późnym popołudniem. Mimo późnej pory, padającego obficie śniegu i fatalnych warunków drogowych, mniej więcej o północy dotoczyliśmy się do Warszawy. Laura całą drogę była w doskonałym nastroju – zresztą jak zawsze, podczas wszelkich podróży. Po przyjeździe pośpiesznie położyliśmy córkę spać, ponieważ rano czekało nas wyjątkowo ważne badanie w Centrum Zdrowia Dziecka… Wyjazd do CZD planowaliśmy już od kilku miesięcy, a badanie, które chcieliśmy tam przeprowadzić, miało dać nam odpowiedzi na ważne pytania dotyczące przyszłości córeczki. Od czasu operacji usunięcia jelita grubego, a następnie zespolenia jelita cienkiego z odbytem, Laura boryka się z bardzo poważnymi problemami. Cierpi na zaburzenia wchłaniania pokarmów, co wymaga od niej przebywania na ciągłej diecie, na zbyt częste wypróżnienia, boryka się z biegunkami powodującymi bolesne odparzenia, a także ma problem z kontrolą potrzeb fizjologicznych, przez co ciągle musi chodzić w pieluszkach. Obserwując to wszystko bardzo się baliśmy, że Laura już do końca życia będzie mieć kłopot z nietrzymaniem stolca, że podczas operacji mogło np. dojść do uszkodzenia zwieracza lub powstania zrostów uniemożliwiających prawidłowe wypróżnianie. Mieliśmy też wątpliwości, czy faktycznie powinniśmy zmuszać Laurę do nocnikowania, skoro być może ze względu na uszkodzony zwieracz nie będzie ona w stanie nigdy się tego nauczyć? Wszystko to spędzało nam sen z powiek, a ponadto zdawaliśmy sobie sprawę, że życie z takim problemem, jak konieczność ciągłego chodzenia w pieluchach, może być w przyszłości dla Laury bardzo wstydliwe i uciążliwe. Dla mnie osobiście świadomość, że Laura jako dorastająca dziewczyna wciąż może mieć problem z kontrolą fizjologicznych potrzeb, było wizją trudną do zaakceptowania… I chociaż Laurka jest jeszcze malutka, to przecież kiedyś stanie się kobietą i wtedy kłopoty dnia dzisiejszego mogą urosnąć do rangi gigantycznych intymnych problemów… Właśnie dlatego zdecydowałam się pojechać do Warszawy i wykonać dziecku badanie o nazwie manometria odbytu, które miało ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości. Manometria miała odpowiedzieć na pytanie, czy zwieracz u córeczki jest uszkodzony, czy też nie i czy w przyszłości ma ona szansę na kontrolę swoich fizjologicznych potrzeb. W CZD trafiliśmy na świetnego lekarza z bardzo dobrym podejściem zarówno do dzieci, jak i do rodziców. Pan doktor wydawał się osobą niezwykle kompetentną i zaangażowaną, co dodało nam wszystkim otuchy. Jednak mimo fachu i wyrozumiałości lekarza, badanie i tak okazało się dla córeczki bardzo nieprzyjemnym, wręcz traumatycznym przeżyciem. Polegało ono na wprowadzeniu do pupy specjalnej rurki, która przy pomocy komputera sprawdzała pracę zwieracza oraz mierzyła ciśnienie wewnątrz ciała. Rurkę trzeba było wprowadzić przez poraniony, obolały odbyt, co sprawiło, że Laura bardzo cierpiała z bólu. Córeczka musiała być dodatkowo na siłę przytrzymywana w odpowiedniej pozycji, co wywołało u niej jeszcze większy stres. Ale mimo tych wszystkich nieprzyjemnych rzeczy, badanie trzeba było wykonać, dla dobra dziecka, o czym wiedzieliśmy wszyscy biorący w tym udział. Nasza determinacja na szczęście była na tyle duża, że udzieliła się również Laurze – mimo bólu i potwornego stresu udało się nakłonić córeczkę do współpracy z lekarzem i do wykonywania jego poleceń. Dzięki temu badanie zostało poprawnie wykonane, a diagnoza szybko postawiona. Wynik badania wynagrodził nam wszystkim stres związany z jego przeprowadzeniem – okazało się, że zwieracz jest całkowicie sprawny i w opinii lekarza, Laura prędzej czy później nauczy się kontrolować swoje potrzeby fizjologiczne. Lekarz uprzedził, że to wszystko jednak wymaga czasu, że być może nawet kilka lat trzeba będzie borykać się z dietą i czekać, aż okaleczony przewód pokarmowy zregeneruje się po tych wszystkich operacjach. Ale mimo to prędzej czy później funkcja trzymania stolca powróci do normy, a Laura z pewnością nie ma przed sobą wizji ciągłego chodzenia w pieluchach. To dla nas fantastyczna informacja, która napawa nas optymizmem na następne lata! Przecież wszelkimi sposobami, każdego dnia dążymy do tego, aby życie Laury stało się kiedyś zupełnie normalne, a wynik tego badania jest kolejnym milowym krokiem właśnie w tym kierunku! Wracaliśmy z Warszawy jak zwykle długo i jak zwykle w kiepskich warunkach drogowych, ale za to bardzo szczęśliwi. Siedziałam na tylnym siedzeniu samochodu i rozpamiętywałam, ponieważ wizyta w CZD od nowa przywołała we mnie wspomnienia. Przypomniałam sobie, jak snułam się kiedyś po tych szpitalnych korytarzach nie wiedząc, jaka mnie czeka przyszłość i nie marząc nawet o tym, że kiedyś będę mogła przyjechać tu z Laurą „rekreacyjnie” na zwykłe badanie. Podczas pobytu w CZD moją uwagę przykuły czerwone serduszka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, które z dumą lekarze nosili na swoich fartuchach. Było też gigantyczne serce naklejone na drzwiach pracowni, bodajże pracowni rezonansu magnetycznego – prawdopodobnie sprzęt do badań znajdujący się za tymi drzwiami był właśnie darem Orkiestry. Oczy zaszkliły mi się na widok tych serduszek, bo przypomniałam sobie, jak kiedyś sprzęt WOŚP ratował życie mojego dziecka nie tylko w tym szpitalu, ale także w kilku innych. A teraz ten sprzęt z serduszkami ratuje życie innym dzieciom – ich matki też snują się przerażone po szpitalnych korytarzach, tak, jak ja kiedyś, ale wiele z nich za jakiś czas otrze łzy i wróci ze swoimi dziećmi do domu. Zaangażowanie lekarzy i podarowana przez WOŚP aparatura z pewnością wydobędą z otchłani śmierci jeszcze niejedno dziecko – oby jak najwięcej… I tak sobie myślę, że nigdy w życiu nie pozwolę się przekabacić ludziom, którzy krytykują WOŚP i próbują pomniejszyć zasługi tej organizacji. Nie dam się wkręcić w tą antyowsiakowską propagandę, w chorą filozofię nienawiści do Orkiestry, która ostatnio z wielką zajadłością dorwała się do głosu. Ja z dziką przyjemnością wrzucam datki do puszki WOŚP i będę wrzucać zawsze!!! A dlaczego??? Dlatego, że widziałam efekty jej pracy na własne oczy i myślę, że widziało je również wielu innych rodziców walczących o życie swoich dzieci. Każdy, kto spędził w szpitalach dłuższy czas, każdy, kto drżał o życie swojego chorego dziecka dobrze wie, ile tak naprawdę zawdzięczamy tej Wielkiej Orkiestrze. Łatwo jest krytykować, pomawiać i insynuować, jak się nigdy dziecka w szpitalu nie miało. Łatwo jest rozliczać Owsiaka z każdej złotówki, zwłaszcza, jeśli się samemu nigdy dla Orkiestry złamanego grosza nie dało. Łatwo jest krzyczeć, że finał WOŚP jest zbyt spektakularny i zbyt kosztowny, chociaż każdy głupi wie, że to właśnie specyfika i medialność tej imprezy jest gwarancją jej sukcesu, gdyż bez koncertów i sztucznych ogni wielu ludzi nie ruszyłoby się w ogóle z domów. Łatwo jest zarzucać Orkiestrze, że wyposażając szpitale wyręcza państwo polskie i tak naprawdę robi więcej złego, niż dobrego. Pewnie, że łatwo jest krytykować, najlepiej siedząc wygodnie w fotelu, kiedy jest się zdrowym, kiedy się ma zdrowe dzieci i mało problemów – wtedy wszystko jest łatwo. Ale już o wiele trudniej się zrobi, gdy na świecie nieoczekiwanie pojawi się chore dziecko – i to tak bardzo chore, że na szpitalny oddział pośpiesznie przyjdzie ksiądz i zaproponuje błyskawiczny chrzest… A lekarze jak oparzeni zbiegną się nagle wokół dziecka próbując za wszelką cenę rozniecić tą bladą iskierkę życia, która na oczach zrozpaczonych rodziców coraz bardziej przygasa… Waśnie wtedy Ci sami lekarze wyciągną specjalistyczny sprzęt, często oklejony serduszkami Orkiestry i zaczną dziecinę badać, i ratować, i operować, i przywracać rodzicom wiarę w ocalenie życia ich ukochanego maleństwa. W tym właśnie momencie zrozpaczeni ludzie wzniosą oczy do nieba i podziękują Bogu za tych lekarzy, za ten specjalistyczny sprzęt i za te naklejone na nim czerwone serduszka… Tak to właśnie wygląda z punktu widzenia matki, która to wszystko widziała. I niech gadają na Owsiaka co chcą, niech go nazywają złodziejem, niech się czepiają wolontariuszy i tak dalej – mam to osobiście gdzieś! Śmieszą mnie ludzie i niektóre organizacje charytatywne, które traktują WOŚP jak jakąś cholerną konkurencję i za wszelką cenę próbują udowodnić, że to one są lepsze. Irytuje mnie publikowanie na portalach społecznościowych sprawozdań finansowych np. Caritasu i porównywanie ich do sprawozdań WOŚP, aby udowodnić wyższość tej pierwszej organizacji (Co to ma do cholery być? Jakiś wyścig szczurów o jałmużnę dla potrzebujących???). Śmieszą mnie ludzie i organizacje, które konkurują z WOŚP niczym panienki w konkursie piękności, zamiast połączyć siły we wspólnej walce o pomoc dla ludzi chorych i potrzebujących. Przecież zamiast się kłócić, można by połączyć siły i wspólnie zdziałać o wiele więcej! Przecież ludzi w potrzebie jest tak dużo, że nawet 10 Orkiestr i 10 Caritasów razem wziętych nie byłoby w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb! Więc po co ten jad, po co ta zawiść, po co licytowanie się „kto jest lepszy?”, po co kopanie dołków pod sobą, skoro i tak wszyscy teoretycznie walczą o to samo, czyli o dobro drugiego człowieka? Drażni mnie też wytykanie palcem nieuczciwych wolontariuszy WOŚP przez inne organizacje charytatywne, bo to szczyt hipokryzji – te same organizacje mają przecież w swoich szeregach dokładnie tyle samo złodziei i tyle samo przypadków nadużyć. Bo wszędzie, gdzie pracują ludzie, zdarzają się przypadki nieuczciwości – zarówno w szpitalu, w szkole, w sądzie, w hipermarkecie jak i w kościele. A głoszenie tezy, że WOŚP jest złe, podczas gdy inne organizacje są czyste jak łza, jest naprawdę tak mało przekonujące, że aż bije po oczach. I nie obchodzi mnie nic a nic przystanek Woodstock, ani to, ile Owsiak zarabia (tak samo, jak nie interesuje mnie, ile zarabiają pozostali ludzie). Gwiżdżę też na to, jak Owsiak chodzi ubrany, jakim stylem języka mówi i czy używa przekleństw, bo to wyłącznie jego sprawa. Mam także gdzieś jego poglądy polityczne i poglądy dotyczące eutanazji, bo każdy ma prawo mieć w tej kwestii jakieś poglądy. Nie mam też zamiaru wyliczać popełnionych przez niego błędów i wpadek, ponieważ każdy z nas popełnia w swoim życiu takich błędów co niemiara. Nie obchodzi mnie kompletnie to polskie piekiełko, gdzie ludzie zamiast cieszyć się z cudzych sukcesów, zamiast łączyć się w słusznej idei i propagować działalność charytatywną, wolą podkładają sobie świnie. Gardzę takimi zachowaniami jak również gwiżdżę na „święte” oburzenie, które z pewnością pojawi się na tym blogu po opublikowaniu mojego wpisu. Na szczęście ogromna część społeczeństwa też na to gwiżdże, co można poznać po ilości wsparcia udzielanego Orkiestrze oraz bitych przez nią z roku na rok rekordach. Mnie OBCHODZI TYLKO TO, że sprzęt Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ratował kiedyś życie mojej córce oraz ratuje cały czas życie innym chorym dzieciom. Obchodzi mnie, że wszystkie noworodki w polsce mają dzięki Orkiestrze robione przesiewowe badanie słuchu. Interesuje mnie też to, że Polacy są zdolni tak wspaniale się zorganizować i zmobilizować w celu niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. Obchodzi mnie także to, że polska organizacja charytatywna, jaką jest WOŚP, potrafiła stworzyć na tyle spektakularną akcję, że stała się ona fenomenem w skali międzynarodowej. Interesuje mnie również fakt, że Polacy, wcześniej znani za granicą często raczej z niechlubnych rzeczy, teraz są podziwiani za akcję WOŚP, za ten narodowy zryw, za wielkie serca i za optymizm, który jest tam naszym znakiem rozpoznawczym. Ale najbardziej interesuje mnie to, że wobec nieudolności polityków rządzących naszym krajem, wobec tragicznego systemu organizowania opieki zdrowotnej przez NFZ, my, Polacy, i tak potrafimy temu zaradzić. Potrafimy jednego dnia zmobilizować się i mimo doskwierającego mrozu wyjść z domu, aby wrzucić do charytatywnej puszki swoje oszczędności. To mnie wyłącznie interesuje i to przywraca mi wiarę w ludzi. Właśnie dlatego mam ogromną nadzieję, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy będzie grała z wielką pompą do końca świata i o jeden dzień dłużej, na przekór wszystkim, którzy jej źle życzą. A ja od siebie dziękuję Polakom za kolejne miliony złotych, które zostaną przeznaczone na nowy i jakże bardzo potrzebny sprzęt do szpitali. Dziękuję Polakom za ich optymizm, mobilizację i bardzo wielkie serca. I choć na co dzień staram się mówić piękną poprawną polszczyzną, to w tym momencie przekornie pożegnam się bulwersującym dla przeciwników Orkiestry żargonem „Siema”! 🙂 Laura na zimowym spacerze Rozmowa DD TVN (kliknij na zdjęcie, aby zobaczyć program)Leczenie dzieci w szkolnym gabinecie stomatologicznym uruchomionym w SP w Zdziechowie rozpocznie się 1 kwietnia 2022 r. Przyjęcia pacjentów odbywać się będą przez kilka dni w tygodniu.Szkoły mają mieć zapewnione lepsze warunki do realizacji opieki zdrowotnej. Ministerstwo Zdrowia uważa, że w obliczu chorób cywilizacyjnych, których początki są już obserwowane w szkołach (np. nadwaga), konieczne jest zwiększenie pielęgniarskiej opieki zdrowotnej nad uczniami. Opieka w szkołach będzie realizowana za zgodą i wiedzą w szkolnym gabinecie– Chcemy, aby pielęgniarka w szkole była częściej, żeby mogła pomóc i doradzić, jeśli dostrzeże nieprawidłowości. W 2017 r. przeznaczyliśmy na ten cel ok 55 mln zł. Z tych środków wyposażono ponad 10 tys. gabinetów – mówi minister zdrowia Łukasz mówi też o wzmocnieniu roli profilaktycznej i promocyjnej.– Zdrowie dorosłych i zdrowie dzieci warunkowane jest w dużej mierze wiedzą na temat zdrowego stylu życia. Badania wykazują, że ten poziom wiedzy zarówno u dzieci, jak i rodziców nie jest wystarczający. Główna rola, która zostaje przypisana pielęgniarce, to edukacja. Ponadto pielęgniarka j przy współpracy z rodzicami, z nauczycielami, dyrektorami czy też z przedstawicielami samorządu lokalnego ma współpracować w zakresie tworzenia, realizacji programów profilaktycznych, które będą kierowane do konkretnej społeczności uczniowskiej – wyjaśnia wiceminister Józefa danych osobowychWszelkie działania profilaktyczne mają odbywać się za zgodą rodziców – gwarantuje to ustawa.– Pielęgniarka szkolna jest zobowiązana do przestrzegania zasad, które obowiązują wszystkich pracowników ochrony zdrowia, w tym zasad określonych innymi przepisami prawa, czyli obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej, wymiany danych, informacji tylko z osobami/podmiotami uprawnionymi w zakresie niezbędnym do sprawowania tej funkcji. Definiujemy dokładnie ten proces przepływu informacji i w taki sposób, aby rzeczywiście te dane o zdrowiu dzieci nie były przekazywane do osób nieuprawnionych bez zgody rodziców – zapewnia minister Łukasz Szumowski. Ministerstwo Zdrowia uważa, że w obliczu chorób cywilizacyjnych, których początki są już obserwowane w szkołach (np. nadwaga), konieczne jest zwiększenie pielęgniarskiej opieki zdrowotnej nad uczniami. Pielęgniarka w szkolnym gabinecie– Chcemy, aby pielęgniarka w szkole była częściej, żeby mogła pomóc i doradzić, jeśli dostrzeże nieprawidłowości – zapowiedział minister. Przypomniał również, że zwiększamy nakłady na gabinety szkolne i ich wyposażenie: „w 2017 r. przeznaczyliśmy na ten cel ok 55 mln zł. Z tych środków wyposażono ponad 10 tys. gabinetów – mówi minister zdrowia Łukasz mówi też o wzmocnieniu roli profilaktycznej i promocyjnej.– Zdrowie dorosłych i zdrowie dzieci warunkowane jest w dużej mierze wiedzą na temat zdrowego stylu życia. Badania wykazują, że ten poziom wiedzy zarówno u dzieci, jak i rodziców nie jest wystarczający. Główna rola, która zostaje przypisana pielęgniarce, to edukacja., Ponadto pielęgniarka j przy współpracy z rodzicami, z nauczycielami, dyrektorami czy też z przedstawicielami samorządu lokalnego ma współpracować w zakresie tworzenia, realizacji programów profilaktycznych, które będą kierowane do konkretnej społeczności uczniowskiej – wyjaśnia wiceminister Józefa danych osobowychWszelkie działania profilaktyczne mają odbywać się za zgodą rodziców – gwarantuje to ustawa.– Pielęgniarka szkolna jest zobowiązana do przestrzegania zasad, które obowiązują wszystkich pracowników ochrony zdrowia, w tym zasad określonych innymi przepisami prawa, czyli obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej, wymiany danych, informacji tylko z osobami/podmiotami uprawnionymi w zakresie niezbędnym do sprawowania tej funkcji. Definiujemy dokładnie ten proces przepływu informacji i w taki sposób, aby rzeczywiście te dane o zdrowiu dzieci nie były przekazywane do osób nieuprawnionych bez zgody rodziców – zapewnia minister Łukasz Szumowski. Red.
Badania okulistyczne wykonuje okulista. To specjalista, który zajmuje się diagnozowaniem i leczeniem chorób oczu. Kompleksowe badania oczu są przeprowadzane w gabinecie okulistycznym. Poprzedza je wywiad, dzięki czemu pakiet testów można dostosować do potrzeb każdego pacjenta.
Na mocy rozporządzenia Rady Ministrów z 31 marca 2020 r. wprowadzono nakaz zaprzestania opieki stomatologicznej nad uczniami w szkołach. To może być decyzja, której skutków za kilka miesięcy nie będzie można odwrócić. Świadczeniodawcy objęci restrykcją biją na alarm, twierdzą, że ze względu na lokalizację gabinetów - nie mają możliwości świadczenia usług prywatnych. Praca gabinetów szkolnych zostanie wznowiona, i to w wersji mocno optymistycznej, dopiero we wrześniu, gdy uczniowie wrócą do szkół. - Do tego czasu pozbawieni zostaliśmy przychodu, a umowa z NFZ obliguje nas do utrzymania potencjału. Chodzi o etaty lekarzy dentystów, asystentek stomatologicznych, obowiązują umowy najmu lokali, nie znikają koszty stałe - skarżą się w mailach do świadczeniodawcy. W ich przekonaniu pobieranie miesięcznie, tytułem zaliczki 1/12 wartości kontraktu nie rozwiązuje problemu, ponieważ nie będzie możliwe nadrobienie świadczeń w późniejszym czasie. Wołanie o pomoc- Nie możemy, bez wsparcia NFZ, utrzymać gabinetów przez prawie pół roku, a może i dłużej. Będziemy nierentowne placówki zamykać. Zasadne byłoby wprowadzenie rozwiązań, które pozwolą na pokrycie kosztów stałych. Pożądana byłaby na przykład ryczałtowa wypłata części kwoty rocznej kontraktu - 1/24 za każdy miesiąc przestoju, która pozwoliłaby pokryć koszty związane z utrzymaniem gabinetów szkolnych - czytamy w propozycjach zdesperowanych świadczeniodawców. Portal próbował dowiedzieć się czy oczekiwana pomoc jest realna. Wnioski nie są optymistyczne, bo jedyny ratunek może nadejść ze strony Ministerstwa Zdrowia. Resort zdrowia, ustami rzecznika Wojciecha Andrusiewicza, przekazał jasny komunikat, chociaż sformułowany oględnie: opieka stomatologiczna w dalszej kolejności jest priorytetem z uwagi na bezpieczeństwo chorych i bezpieczeństwo państwa. Tam również - w miarę możliwości - będzie kierowana pomoc. Dentysta w roli przedsiębiorcyEkstremalnie trudnej sytuacji nie ukrywa dr Agnieszka Ruchała-Tyszler przewodnicząca Komisji Stomatologicznej ORL w Szczecinie: - To prawda, że właściciele gabinetów stomatologicznych, realizujących kontrakty w ramach rządowego programu określonego ustawą o opiece zdrowotnej nad uczniami, są w szczególnie trudnej sytuacji. Ta sytuacja staje się dramatyczna, o ile funkcjonowanie praktyki dentystycznej tożsame jest z leczeniem uczniów w gabinecie stomatologicznym usytuowanym w szkole. Na razie, niestety, nie ma podstaw, aby sądzić, że Ministerstwo Zdrowa przystanie na zdecydowaną korektę wycen procedur stomatologicznych tak, jak to zrobiło w przypadku świadczeń udzielanych pacjentom z COVID-19 i będących w kwarantannie. W obecnej sytuacji nie ma prostych przepisów na wyjście z klinczu. W Szczecinie przygotowano programy pomocowe sygnowane przez starostwo, w ramach których wprowadzono zwolnienie z czynszów. Dotyczyć to może także gabinetów stomatologicznych zlokalizowanych w szkołach, które prowadzi starostwo. Uruchomiono również pożyczki dla przedsiębiorców do 250 tys. zł, oprocentowanych w wysokości 1,8 proc. w skali roku, z trzyletnim terminem spłaty. Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Regionalnego proponuje wyższą kwotę kredytu, rozkładając spłatę na pięć lat. Ogólnokrajowym rozwiązaniem jest tak zwane postojowe dla pracowników firmy zawieszającej działalność i bezzwrotna mikropożyczka dla przedsiębiorców w wysokości 5 tys. zł. Oczywiście, że to są półśrodki, dzięki którym problemy właścicieli gabinetów stomatologicznych nie znikną. Bez kompleksowych rozwiązań, zaproponowanych przez Ministerstwo Zdrowia, nastanie okres eliminowania części świadczeniodawców z rynku usług stomatologicznych. W pierwszej kolejności - tych obciążonych kredytami, ratami leasingowymi, tych którzy mają duże koszty stałe i znikome lub żadne przychody. Obietnica rozeznania sytuacji w MZProf. Dorota Olczak-Kowalczyk, krajowy konsultant w dziedzinie stomatologii dziecięcej przyznała, że trudno mówić o bliskiej perspektywie wznowienia działalności przez gabinety stomatologiczne, zlokalizowane w szkołach a realizujące kontrakty na leczenie dzieci i młodzieży. - Bardzo zależy mi na tym, aby opieka stomatologiczna nad uczniami była możliwie kompleksowa, dobrze zorganizowana, przede wszystkim efektywna - a mówię to nie tylko z pozycji konsultanta krajowego do spraw stomatologii dziecięcej. Kierując Zakładem Stomatologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Centrum Stomatologii WUM i pracując w zasadzie nieprzerwanie przy unicie widzę najlepiej, że problemy stomatologiczne nie podlegają zamrożeniu tak jak praca większości gabinetów stomatologicznych - ocenia prof. Dorota Olczak-Kowalczyk. Sytuacja jest dynamiczna. Pamiętajmy, że załogi dentobusów, postrzegane jako ważne ogniwo opieki stomatologicznej nad uczniami, zostały wyjęte z systemu i zobowiązane do leczenia pacjentów z COVID-19. To zauważalnie zmniejsza aktywa po stronie świadczeniodawców, część z nich - zamiast leczyć dzieci - skierowana została na pierwszą linię walki z COVID-19. Jakieś rady w tej sytuacji? Prof. Dorota Olczak-Kowalczyk mówi: - Być może należy rozważyć uruchomienie działalności w gabinetach usytuowanych w placówkach szkolnych nakierowanych nie tylko na opiekę stomatologiczną nad uczniami konkretnej placówki oświatowej. Rozumiem, że nie wszędzie jest to możliwe, chociażby ze względów na usytuowanie gabinetu na terenie zamkniętych szkół. Nie zawsze jednak warunkiem sine qua non pracy gabinetu stomatologicznego w szkole musi być powrót do niej uczniów. Wiem, że nie jest to żadne antidotum wobec zaistniałej sytuacji. Wszyscy jesteśmy w wyjątkowo trudnej sytuacji. - Oczywiście zwrócę się zapytaniem do Ministerstwa Zdrowia czy w zaistniałych okolicznościach zostaną wprowadzone korekty do programu opieki stomatologicznej nad uczniami, w tym te ułatwiające przetrwanie trudnego okresu przez świadczeniodawców realizujących kontrakty z NFZ - zapewnia krajowy konsultant do spraw stomatologii dziecięcej. - Pamiętajmy jednak, że nadzór nad funkcjonowaniem gabinetów stomatologicznych w ramach programu „powrót dentysty do szkół" sprawuje Instytut Matki i Dziecka. To jest ten podmiot, który zapewne analizuje zaistniałą sytuację z myślą o zagwarantowaniu w najbliższych miesiącach opieki stomatologicznej nad uczniami - wskazuje prof. Dorota Olczak - Kowalczyk. Instytut Matki i Dziecka tylko monitoruje sytuacjęZapytaliśmy zatem o rolę Instytutu Matki i Dziecka w nadzorze nad funkcjonowaniem szkolnych gabinetów stomatologicznych i o to czy Instytut planuje podjąć działania, aby w czasach epidemii koronawirusa zapewnić świadczeniodawcom płynność. Odpowiedź jest jasna, udzieliła jej dr hab. n med. prof. IMiD Anna Oblacińska z Pracowni Medycyny Szkolnej Zakładu Zdrowia Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka, która przyznaje, że w związku z zamknięciem szkół z powodu pandemii koronawirusa COVID-19 udzielanie świadczeń w zakresie opieki zdrowotnej nad uczniami stało się niemożliwe. Prof. IMiD Anna Oblacińska wyjaśnia, że do zadań Instytutu należy monitorowanie opieki zdrowotnej nad uczniami. Tak więc Instytut zobowiązany jest do gromadzenia stosownych danych, ale te dostępne będą dopiero za rok szkolny 2020/21, gdyż wtedy zacznie obowiązywać, opracowany w Instytucie, formularz dotyczący opieki stomatologicznej nad uczniami. - W związku z sytuacją epidemiczną w kraju wiele podmiotów ma trudności w realizacji kontraktów z NFZ. Instytut w miarę swoich możliwości pozostaje w kontakcie z samorządami zawodowymi - szczególnie z samorządem zawodowym pielęgniarek i położnych, aby wspierać realizatorów profilaktycznej opieki zdrowotnej nad uczniami - zapewnia prof. IMiD Anna Oblacińska. Ministerstwo Zdrowia: wytyczne zamiast dialogu Czy zatem jest ktoś, kto może podjąć decyzje zmniejszające uciążliwości podmiotom zaangażowanym w tak zwaną stomatologię szkolną? Gorzkie słowa wypowiada Andrzej Cisło, wiceprezes NRL i przewodniczący Komisji Stomatologicznej NRL: - Cóż można powiedzieć w sprawie tych gabinetów? Znalazły się one w gorszej sytuacji niż ta części gospodarki, którą również objęto urzędowym zakazem, gdyż zapewne do września będą bez pracy, podczas gdy branża hotelarska czy kosmetyczna prawdopodobnie zostaną uruchomione wcześniej. - To jeszcze jeden dowód na to, że istnieje potrzeba dialogu i czymś nienaturalnym jest fakt, iż Ministerstwo Zdrowia samo nie wychodzi z inicjatywą konsultacji tylko „obwieszcza” nam ustanowione przez siebie zasady. Pozostaje zrealizować nasz postulat pozostawienia do końca roku współczynnika zaproponowanego przez NFZ: 4,0, który umożliwiłby gabinetom leczącym dzieci i młodzież w szkole wypracowanie kontraktu - podsumowuje Andrzej Cisło. Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin. Dowiedz się więcej na temat:od 20,1% do 27,8% młodszych dzieci (6–9 lat) uzyska. ło pozytywny wynik testu przesiewowego. W trzech kra-. jach, w których przeprowadzono badania p rzesiewowe. u uczniów w wieku 10–12 lat To ty chyba nie rozumiesz! Nie wiem, czy masz dzieci, rodziców? Chciała byś, by ktoś się na nich uczył, bez wiedzy i zgody?! Obnażał ich bez powodu? Jeśli jesteś taka przekonana, że to ma sens, narażanie na szwank cudzego życia, bo ktoś się musi uczyć, to zgłoś siebie i swoja rodzinę do takich badań. Napisałam ale powtórzę, niech się oswajają z cudzym ciałem badając się wzajemnie, ew. badając swoje matki, a nie ludzi w ciężkim stanie lub niech badają takich ochotników jak Ty. To trochę tak jak z badaniami na zwierzętach pewne rzeczy już stwierdzono, ale kolejny "geniusz" musi potwierdzić swoje pseudomedyczne teorie, no i cóż, że stworzenie musi przeżyć niewyobrażalne katusze - przecież to dla dobra "nauki" - pewnie nie wiesz o czym ja piszę- otóż piszę o wrażliwości i empatii. Wartości diagnostycznej, ani innej w moim przypadku na pewno to nie miało. Nic i tak nie byli w stanie wymacać i lekarz prowadzący to wiedział! Napisałam też, ale moderacja zlikwidowała, tacy już w historii byli, uczyli się bez względu na koszty.
. 1685152177142184113372